Nie ma odpowiedniego czasu i zawsze jest ten czas odpowiedni na przeczytanie książki ś.p Joanny Sałygi - nieuleczalnie chorej blogerki znanej jako Chustka.
Chustka powstała na podstawie bloga autorki, który został pisany z dniem rozpoznania u Joanny nieuleczalnej choroby - raka żołądka.
Aczkolwiek, sięgając po tą i tego rodzaju książkę nie nastawiajmy się na smutek... Chustkę dostałam w prezencie od przyjaciółki, wręczając mi ją powiedziała, że kupując sprzedawczyni zapytała:
- po co ktoś czyta takie smutne książki?
Czy ona na prawdę jest smutna? Bałam się po nią sięgnąć, czytałam bloga czekając na każdy nowy post do końca, znałam ją zatem zanim się ukazała, mimo to gdzieś w środku czułam lęk przez tym co już mi "znane".
"Chustkę" zaliczam do Lektur Obowiązkowych każdego człowieka. Nie po to by wskrzeszać negatywne emocje, ból i cierpienie - lecz po to by w swoim życiu zatrzymać się na chwilę i dojrzeć to co tak na prawdę jest ważne, by czerpać z życia wszystko o dobre zostawiając zło z tyłu za sobą.
Sama Joanna o Chustce piszę " Chustka jest dziennikiem pisanym z myślą o moich bliskich, a przede wszystkim - o Synku"... nie ma więc powodować w nas leku, ma być ostoją, wspomnieniem, ma być motywacją do łapania chwili.
Joanna Sałyga opowiada o życiu codziennym swoim, swojego synka Jasia , którego nazywa Giancarlo oraz Niemęża, o życiu w cieniu choroby, walki z nią, o nadziei na każdy nowy dzień.
Czytając "Chustkę" , znając z bloga finał tej historii w jednym momencie złapałam się na myśli "może nie wszystko stracone, może wygra tą walkę" - uświadomiłam sobie wtedy jak bardzo Joanna zmieniła moje życie.
Zatem, czy to na prawdę smutna książka?
"Czytaj książki... pozwól rozwijać się wyobraźni"